Na zdjęciu członkowie klubu.
Na zdjęciu członkowie klubu.
Na zdjęciu członkowie klubu.
Na zdjęciu członkowie klubu.
Na zdjęciu członkowie klubu.
Na zdjęciu członkowie klubu.
Na zdjęciu członkowie klubu.
Na zdjęciu członkowie klubu.
Na zdjęciu członkowie klubu.

22 czerwca 2023 roku odbyło się kolejne spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki. Przed nami czas wakacji. Będziemy czytać to co lubimy. Z pewnością sięgniemy po nowości , więc jeżeli lubicie czytać książki i o nich rozmawiać serdecznie zapraszam na wakacyjne spotkania. Tematem czerwcowego spotkania  były książki:

  1. Henry James „ O czym wiedziała Maisie”
  2. Aleksandra Lipczak „ Lajla znaczy noc”
  3. Zofia Turowska „ Gustaw. Opowieść o Holoubku”

Henry James należy do grona wybitnych pisarzy amerykańskich z przełomu XIX i XX wieku, dlatego jego książkę  „ O czym wiedziała Maisie” należy potraktować na tle rozwoju psychologii sprzed stu lat. Nie ulega wątpliwości, że ta nauka, od czasu napisania książki, znacznie się rozwinęła i zgodnie z dzisiejszymi kryteriami, wydaje się wręcz naiwna. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że sześcioletnie dziecko nie formułuje zdań jak dorosły, a tak jest w całej książce i to razi. Dziecko używa języka, jakim mówią jego rówieśnicy , ma niewielki zasób słów i nie zawsze tworzy zdania zgodnie z regułami , jakie stosują dorośli. Książka w moim odczuciu jest nie do końca wiarygodna. Gdyby autor napisał ją zamieniając bohaterkę, małą dziewczynkę, na jej rówieśnika chłopca, być może skorzystałby ze swoich wspomnień z wieku dziecięcego, chociaż nie miał podobnych przeżyć, ale przypomniałby sobie, co go interesowało, co wtedy myślał, jakie były jego odczucia w stosunku do rodziców i rówieśników. Bardzo trudno dorosłej osobie opisać, co czuje kilkuletnie dziecko i to innej płci niż autor. Henry James, jak ktoś napisał na okładce jest „ reprezentantem realizmu psychologicznego”. Historia sześcioletniej dziewczynki, która została wplątana w świat wojujących i nienawidzących się rodziców, wydarzyła się naprawdę. Poruszyła Henry’ego Jamesa, dlatego zdecydował się ją przetworzyć i nadać jej formę powieści. Skłóceni małżonkowie  podczas rozprawy rozwodowej walczą o opiekę nad Maisie. Sędzia wydaje wyrok, że dziecko będzie przebywało pół roku z jednym z rodziców, a potem z drugim. Maisie kocha zarówno ojca, jak i matkę, i jest jej obojętne u kogo będzie przebywać. Jednak od razu wszystko się komplikuje. Ani matka, ani ojciec nie zajmują się nią, za to wynajmują opiekunki do opieki. Maisie przyzwyczaja się do nich, a nawet zaczyna je kochać,  ale znowu niczym przedmiot, jest przekazywana komu innemu. Dziecko pragnie miłości i jest w stanie każdego pokochać, kto okaże jej zainteresowanie i dla kogo będzie ważna. Rodzice niestety szybko się nią nudzą i nie odbierają w wyznaczonym przez sędziego terminie. Zakładają nowe rodziny, dziecko zaczyna im przeszkadzać w realizacji nowych projektów. Maisie ufa każdemu. Opiekunce, która zostaje nową żoną jej ojca, nowemu mężowi matki. Okazuje się jednak, że przez nich też jest wykorzystywana do realizacji ich własnych celów. Maisie jest wyjątkowo pokornym dzieckiem. Nie buntuje się, nie protestuje, gdy jest przekazywana z rąk do rąk, a przecież taka „ przepychanka” trwa kilka lat i Maisie nie jest już sześcioletnim dzieckiem. Jednak pozbawiona kontaktu z rówieśnikami wciąż zachowuje się jak sześciolatka. Zapewne książka „ O czym wiedziała Maisie” sto lat temu wzbudziła zainteresowanie, a może nawet kontrowersje, bo nikt do tej pory tak dokładnie nie opisał tego, co czuje dziecko, które najpierw jest przedmiotem walki o to, komu przypadnie opieka nad nią, a potem nikogo nie obchodzi. Dziecko, które jest wciągane w brudną i brutalną walkę między rodzicami, a potem w niewiele mniej zaciętą pomiędzy opiekunami. Powieść wydawała mi się trochę przestarzała, dramat dziecka lekko przerysowany. Czułam się w tej książce trochę obco i polecam ją miłośnikom prozy Henry’ego Jamesa.

W obecnych czasach bardzo często napotykamy podobne sytuacje. Wciąż informacje na temat traktowania dzieci pojawiają się w mediach. Rozwodzący się małżonkowie, czy rozstające się ze sobą pary w taki sam sposób ze sobą walczą i często mimo pozorów, że chodzi im o dobro dziecka, tak naprawdę tylko dotkliwie Je krzywdzą.

Irena Paździerz


„Lajla znaczy noc” Aleksandry Lipczak , to książka o Andaluzji, jej historii i ludziach różnych  wyznań w niej zamieszkujących. Żydzi, muzułmanie i chrześcijanie raz się zwalczając to znowu tolerując się,  nawzajem stworzyli wielokulturowość co pozwoliło na powstanie w Średniowieczu takich miast jak: Kordoba, Sewilla, Toledo czy Granada. Ten tygiel narodowościowy dał możliwość ciągłego rozwoju. Powstawały: szkoły, biblioteki, łaźnie. Zaczęto stosować nawadnianie pól co dawało większe plony z coraz to nowszych upraw. To osiem wieków ciągle zmieniających się władców i nacji. Poznajemy ludzi o różnych poglądach politycznych czy religijnych i realiach dzisiejszej południowej Hiszpanii. Przez mnogość przytaczanych wypowiedzi z Internetu i telewizji trochę się gubiłam. Wiele faktów jest przedstawianych chaotycznie. Wracałam jednak do czytania, bo książka dała mi możliwość wracania do Hiszpanii, którą jestem zauroczona. ,,Lajla znaczy noc" daje do myślenia o dzisiejszej Europie i stojących przed nią wyzwaniach. Polecam.

Mariola Banaśkiewicz

 


„Gustaw. Opowieść o Holoubku” Zofii Turowskiej to rozległa biografia jednego z najpopularniejszych polskich aktorów XX wieku po czesku „ Gołąbka”, bo ma czeskie pochodzenie. W książce poznajemy życie Gustawa Holoubka od urodzenia do ostatnich chwil. Nakreślone jest na tle epoki, pełne anegdot, fotografii z jedną cenną cechą, autorka podziwia i lubi  opisywanego człowieka, pokazuje Go w świetle pozytywnym. Szczególnie interesujący jest rozdział poświęcony filmom, w których aktor występował. Wspomnienia spektakli, filmów, wywiadów i publikacji o Gustawie Holoubku przypominają mi moja młodość. Pomimo wielu zalet, biografia wydaje mi się przeładowana faktami, zbyt szczegółowa i jeszcze jedno: według mnie autorka nie ma talentu gawędziarza, więc nie czyta się jej z zapartym tchem. Książkę polecam ze względów poznawczych, szczególnie jeśli ktoś nie tylko cenił, ale też lubił Gustawa Holoubka. Dodatkowym plusem są ciekawe zdjęcia, które często pochodzą z niepublikowanych archiwaliów.

Danuta Pak