Na zdjęciu członkowie klubu.
Na zdjęciu członkowie klubu.
Na zdjęciu członkowie klubu.
Na zdjęciu członkowie klubu.
Na zdjęciu członkowie klubu.
Na zdjęciu członkowie klubu.
Na zdjęciu członkowie klubu.
Na zdjęciu członkowie klubu.
Na zdjęciu członkowie klubu.
Na zdjęciu członkowie klubu.
Na zdjęciu członkowie klubu.
Na zdjęciu członkowie klubu.

24.08.2023 r. odbyło się kolejne wakacyjne spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki.


To było szczególne spotkanie. Recenzja klubowiczki z naszego DKK została nagrodzona. W ramach całorocznego konkursu na recenzję dla Klubowiczów skupionych w Dyskusyjnych Klubach Książki organizowanego przez Instytut Książki nagrodą za czerwiec 2023 roku została uhonorowana członkini naszego Klubu-Teresa Majta. Teresa jest w naszym Klubie od pięciu lat i wyróżniona została za recenzję książki „ Dom Żółwia. Zanzibar” Małgorzaty Szejnert. Bardzo serdecznie Jej gratulujemy, cieszymy się i jesteśmy dumne, że tym razem nasz Klub został doceniony. Czekamy na kolejne nagrody:

Nagrodę Pani Teresie Majcie wręczały: koordynator DKK województwa świętokrzyskiego- Małgorzata Winkler i moderator klubu DKK – Magdalena Michota. Po emocjach, radościach i łzach wzruszenia , rozpoczęło się spotkanie , na którym omówiliśmy trzy książki:

  1. Barbara Wysoczańska „ Aktoreczka”
  2. Kristin Hannah „ Powrót do domu”
  3. Marcel Woźniak „ Tyrmand. Pisarz o białych oczach”

„Aktoreczka” Barbara Wysoczańska. Sięgając po książkę przede wszystkim patrzymy na tytuł, który może zasugerować o czym, lub o kim, jest ta książka. Tytuł „ Aktoreczka” sugeruje lekką i przyjemną treść o kobiecie i świecie aktorskim, co akurat jest prawdą. Autorka na kartach swojej powieści opisuje losy  znanej aktorki Lauren Evans, która okrzyknięto „ pierwszą gwiazdą Hollywood”. Jednak już sam początek książki wprowadza nas w bardzo poważne problemy związane z II Wojną Światową i powojenną dekadą w Polsce, Europie i Ameryce, do której w 1950 roku przybywa Konrad Rogowski, przemycając mikrofilmy i zdjęcia, które tam chce ujawnić. Materiały te dokumentują zbrodnie popełnione przez nazistów, a także przez sowietów na narodzie polskim. Tymczasem Rogowski, podczas spotkania z prokuratorem Raczkiem, przedstawicielem tamtejszej Polonii, dowiaduje się, że na ten akt nie ma zgody ze strony najwyższych władz USA. Konrad Rogowski usiłuje zrobić wszystko, by odnaleźć nazistowskiego zbrodniarza  sturmbannfuhrera  Rudolfa Schultego, odpowiedzialnego za śmierć żony i matki jego córki. Za radą prokuratora Raczka, Konrad nawiązuje znajomość z aktorką Lauren Evans, której matka miała bliskie kontakty z esesmanem Schulte. Konrad, korzystając ze swoich umiejętności fotografa dociera do Lauren, aby dostać informacje o człowieku, którego poszukuje. I właśnie tak los łączy tych dwoje ludzi. Każde z nich ma swoje tajemnice i sprawy do załatwienia, w tym obcym dla obojga z nich świecie. Lauren Evans, tytułowa „ Aktoreczka”, ukrywa swoje niemieckie pochodzenie. W rzeczywistości nazywa się Laura Petersen, przyjechała do Ameryki wraz ze swoją matką Niemką w 1936 roku. Na scenie w blichtrze i blasku świateł, piękna i uśmiechnięta, prywatnie- samotna i wystraszona, przelęknięta ludźmi showbiznesu. Konrad, typowy dumny Polak, skrywa w sobie chęć zemsty. Czy kiedyś o tym zapomni?

Choć tytuł brzmi banalnie, książkę czyta się łatwo i szybko, napisana jest prostym językiem, choć momentami treść bywa trudna. Jedno jest pewne – lektura skłania do przemyśleń, zarówno przedstawicieli starszego jak i młodszego pokolenia.

Teresa Majta


Barbara Wysoczańska „ Aktoreczka”. Sądząc po tytule, spodziewałam się banalnej opowieści o życiu jakiejś tam… aktoreczki. Tymczasem, mimo iż postacie z książki są fikcyjne, to treść powieści zawiera sporo informacji, które mogły się wydarzyć i okazać się prawdziwe, oparte na faktach. Prawdziwe na pewno są fakty dotyczące Powstania Warszawskiego i konieczności ucieczki z kraju, z Polski, bohatera książki Konrada Rogowskiego, na wskutek prześladowań ubeckich członków Armii Krajowej. Historię życia Konrada Rogowskiego autorka przedstawia bardzo ciekawie – jako człowieka przeżywającego traumę, obwiniającego się winą za okrutną śmierć żony i kalectwo córki Emilki. Szukał nazistowskiego zbrodniarza, który w warszawie zgwałcił jego żonę, a potem zastrzelił ja z zimną krwią .Był to Rudolf  Schulte. SS-mann wiąże się w życiu z matka aktorki Lauren Evans, jest jej kochankiem, niestety jednocześnie gwałcicielem. Kiedy zobaczyła to jej matka , zabiła go. Lauren przeżywa nadal traumatyczne przeżycia związane z Schultim, ale stara się wyrzucić z pamięci te wydarzenia. Ukryć je przed światem, ale nie bardzo może sobie poradzić ze swoją traumą. Pokrywa ją swoim życiem- w luksusie, w świetle jupiterów i oklasków, zachwytów. Nikt nie wie, ile kosztuje ją to życie, w którym aby zdobyć sukces, musi często poświęcić swoją godność, ulegać zachciankom mężczyzn sponsorujących jej karierę aktorską. Nikt nie wie co przeżywa w pustych ścianach swojego luksusowego mieszkania, do którego wraca po oklaskach i aplauzach. Jej życie to świat pozorów, bo w rzeczywistości w swoich czterech ścianach boryka się z samotnością i strachem, alkoholizmem. Na szczęście ma przyjaciółkę, która ratuje ją przed alkoholizmem, ma wreszcie przyjaźń Konrada Rogowskiego i jego niewidomej córki, którą uczy tańczyć. To powoduje, że czerpie radość i szczęście z kontaktów z dziewczynką. Znajomość z Konradem i rodząca się bliskość, zmienia jej podejście do życia, pozwala przyznać się do swojej tożsamości, związku  z esesmanem, który okrutnie ją skrzywdził, ale poniósł zasłużoną karę. Lauren w pewnym momencie zrywa ze środowiskiem filmowym, wyjeżdża do swojej samotni, chaty z dala od cywilizacji, aby tam przemyśleć swoje życie na nowo. Tam znajduje ją Konrad i ich związek budzi nadzieję na ratunek „ aktoreczki”, a także pozytywne życie Konrada. Zakończenie książki pozytywne- we wszystkich aspektach ( oprócz choroby Emilki), a więc nie do końca bajkowe i cudowne. Polecam tę książkę ze względu na niebanalną fabułę, ciekawe związki z prawdziwą historią, dynamiczną akcję, wiele informacji o powojennej Ameryce w 1950-1951 roku. Ciekawy jest również wątek zakochanej w Konradzie- szwagierce, Helenie, ale to już temat na inną recenzję.

Maria Jarońska


Kolejną książką, którą omawialiśmy była Kristin Hannah „ Powrót do domu”.  Książka mnie nie rozczarowała- znam styl pisania autorki, przeczytałam wiele książek napisanych przez nią. Dlatego też spodziewałam się optymistycznego zakończenia. Taka też była to książka. Z góry wiedziałam, że po przeżyciach bohaterów, wszystko zakończy się pięknie, miną wszystkie kłopoty, bohaterowie będą szczęśliwi. Miłość pomiędzy głównymi bohaterami wybuchnie na nowo, córka z upartej nastolatki, zmieni się- słowem sztampa. Pragnę jednak zwrócić uwagę na kilka sytuacji, którymi posłużyła się autorka. A więc: ciekawy temat- przeszczep serca słynnego aktora, który broni się przed nim uparcie. Dochodzi jednak do operacji, bo tak się akurat zdarzyło, że jego brat- ksiądz ( całkowite przeciwieństwo aktora), ginie w wypadku i jego serce zostaje przeszczepione bratu. Aktor zaczyna żyć jego życiem. Czy w życiu zdarzają się takie przypadki? Chyba nie. To tylko u Kristin Hannah zdarzają się takie przypadki. Jeśli ktoś ma ochotę na spokojną, optymistyczną opowieść o życiu współczesnej rodziny, o niezwykłych jej przeżyciach, to książkę polecam. Na mnie nie zrobiła wrażenia. Czyżby Hannah robiła się już nudna?

Maria Jarońska


„Tyrmand. Pisarz o białych oczach” Marcela Woźniaka, to kolejna powieść, którą omawialiśmy na spotkaniu. Od pierwszych stron zapowiadała się jako lekka, życzliwa biografia, pełna anegdot, bo sama postać Tyrmanda jest nietuzinkowa. Powstał panegiryk, pełen żółci, pomówień, może i prawdziwych, ale całkowicie politycznych. Tyrmand w książce urósł  do roli herosa walczącego ze wszystkimi, a jego „ Zły” do rangi arcydzieła. Pamiętam, że gdy jako 15-letnia czytałam tę powieść, to oburzałam się, gdy polonista nazwał ją „ Mniszkówną naszych czasów”. Dziś wiem, że miał rację. Autor nie zostawia suchej nitki na Iwaszkiewiczu, ale nawet w tak wczesnej młodości widziałam przepaść jaka dzieliła „ Złego” od „ Sławy i chwały”. Czytając biografie literatów, artystów, odnoszę wrażenie, że żyją we własnym środowisku i nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. W książce jest ogromny natłok postaci i faktów, biografią Tyrmanda można obdzielić kilkanaście osób. Jego osobowość wywierała wpływ na każdego, kto zetknął się z nim po raz pierwszy. Tyrmanda trzeba przyjmować takim jakim był naprawdę. Twierdził, że opresyjna władza to paskudny porządek rzeczy, a jej kapłani i wyznawcy to pętaki i koniunkturaliści. Mówił prosto w oczy. Był żywym dowodem, ze jak kto nie chciał, to nie musiał. Nie interesowała go kariera, interesowały go zasady. To wszystko wyrastało z wiary w  suwerenność ludzkiej osobowości i w prawo do swobodnego wyboru. Sprawą podstawową i istotną  było uznanie podstawowych wartości chrześcijańskich i humanizmu. Dobro i zło, prawda i kłamstwo, były jego nadrzędnym punktem orientacji. Był heroiczny. Wszystko przychodziło mu z wielkim trudem, było mocno wywalczone. Miał nieustępliwe zasady.. Sam wyznaczał sobie reguły gry i ograniczenia.. Krótko, ale był wspaniałym ojcem. Był wdzięczny, że w takim punkcie życia, otrzymał dar od Boga i miał dzieci. Dla mnie postać niesamowita, jestem pod wrażeniem i zadaję sobie pytanie, czy w dzisiejszej rzeczywistości można znaleźć podobną osobę. Polecam, czytajcie.

Wiesława Czerw