Świetna reportażystka i przemiła osoba, Magdalena Grzebałkowska, zawitała na początku listopada do świętokrzyskich bibliotek. Odwiedziła Wojewódzką Bibliotekę Publiczną w Kielcach, Miejsko-Gminną Bibliotekę Publiczną w Osieku oraz Miejską Bibliotekę Publiczną w Sandomierzu. Spotkanie autorskie było dla klubu z Sandomierza nagrodą za zajęcie I miejsca w konkursie Najlepszy DKK w województwie świętokrzyskim w 2018 r. Spotkania cieszyły się dużym zainteresowaniem.

Spotkanie autorskie z Magdaleną Grzebałkowską (05.11.2019)
Spotkanie autorskie z Magdaleną Grzebałkowską (05.11.2019)
Spotkanie autorskie z Magdaleną Grzebałkowską (05.11.2019)
Spotkanie autorskie z Magdaleną Grzebałkowską (05.11.2019)
Spotkanie autorskie z Magdaleną Grzebałkowską (05.11.2019)
Spotkanie autorskie z Magdaleną Grzebałkowską (05.11.2019)
Spotkanie autorskie z Magdaleną Grzebałkowską (05.11.2019)
Spotkanie autorskie z Magdaleną Grzebałkowską (05.11.2019)

Magdalena Grzebałkowska na spotkaniu w Osieku

6 listopada 2019 roku w Osieku odbyło się spotkanie autorskie z Magdaleną Grzebałkowską realizowane w ramach Dyskusyjnych Klubów Książki.

Na spotkanie przybyło około 30 osób, a sama autorka okazała się niesamowicie sympatyczną osobą. Bardzo kontaktowa, niezwykle ciekawie opowiedziała czytelnikom o swoich książkach i pracą nad nimi.

Magdalena Grzebałkowska opowiedziała o tym, jak wygląda praca reportera, ile czasu zajmuje jej napisanie książki, z jakimi dylematami się zmaga pisząc o swoich bohaterach... Czytelnicy dowiedzieli się, dlaczego wybiera takie, a nie inne tematy. Bardzo ciekawie opowiedziała o rodzinie Beksińskich, Krzysztofie Komedzie, czy o bohaterach, o których napisała w zbiorze reportaży „1945. Wojna i pokój”.

Spotkanie oprowadziła moderator Dyskusyjnego Klubu Książki w Osieku, Katarzyna Kunowska. W dalszej części spotkania czytelnicy obecni na spotkaniu mogli zadać pytania autorce.

Podczas spotkania można było również nabyć książki Magdaleny Grzebałkowskiej, a także otrzymać autograf od autorki.

Cudowne spotkanie, ze wspaniałą, otwartą kobietą. Dziękujemy!

Magdalena Grzebałkowska na spotkaniu w Sandomierzu

Przyjazd Magdaleny Grzebałkowskiej do naszego klubu, był nagrodą za zajęcie I miejsca wśród Dyskusyjnych Klubów Książki w konkursie Najlepszy DKK w województwie świętokrzyskim w 2018 r. Były też mniejsze nagrody: aparat fotograficzny, płócienne torebki, notatniki, gratulacje itp.

Małgosia, nasza przywódczyni została także wyróżniona. Przejdę do nagrody głównej. Do tej pory nie miałam pojęcia o istnieniu Magdaleny Grzebałkowskiej i jej twórczości. Zerknęłam do Internetu. Jest! Bardzo poważna twarz, trochę jakby smutna? W dorobku cztery książki – reportaże.

Dostałyśmy te książki do przeczytania. Do wyboru. Na przeczytanie wszystkich – brakło czasu. Wybrałam: „1945 Wojna i pokój”. Trafiłam w dziesiątkę, bo czasy te pamiętam, chociaż byłam wtedy małym szkrabem. Pomyślałam o tym, jak o owych odległych czasach napisała osoba urodzona w 1972 roku? Zdążyłam jeszcze przeczytać „Jan Twardowski – ksiądz paradoks”, słyszałam bowiem o jego niezwykłej popularności za życia i jego sławnych wierszach (nie czytałam do tej pory).

Zebraliśmy się w największej sali naszej miejskiej biblioteki i czekamy. Zamieniamy uwagi na temat książek M.G. – jednocześnie obserwując drzwi.

Weszła tak niespodziewanie – tanecznym krokiem – dziewczęca, zupełnie inna od tej w Internecie. Pomyślałam zawiedziona, że kogoś innego przysłano na zastępstwo. Gdy, już po spotkaniu rozmawiałam ze znajomymi, wielu z nich odniosło podobne wrażenie... A jednak, na szczęście – to była ta prawdziwa.

Powitanie. Oklaski. Małgosia jak zwykle przedstawia pisarkę, przypomina tytuły jej książek, trochę faktów „z życia” i oddaje głos naszej Pierwszej Nagrodzie.

Zaczęła od 1945 roku. Opowiada ze swadą. Nas interesuje jak zdobywała materiały do bądź co bądź – dokumentalnej lektury. Swoich rozmówców, którzy przeżyli wędrówkę ze wschodu na zachód, na te nazwane wówczas „Ziemie odzyskane” - nazywa świadkami. Opowiada jednak tak, jakby sama była jednym z nich. Sama szczera prawda! Kiedy zachęca do zadawania pytań na temat tej książki, nie wytrzymuję (jak zwykle zresztą, kiedy coś mnie porusza) i przyznaję się, że w jakimś stopniu także jestem świadkiem, ponieważ odbyłam z rodziną wyprawę na Ziemie Odzyskane już w 1947 roku, jechaliśmy przez całkowicie zburzony Wrocław, kilometrami ciągnęły się sterty gruzów, a my – trójka dzieciaków, z nosami przyklejonymi do szyb wagonu, z zapartym tchem oglądaliśmy widok zza okna: gruzy, gruzy , gruzy… I tylko w jednym miejscu kawałek ocalałej ściany i na wysokości trzeciego piętra ocalałe okno, z powiewającą firanką i obok okna wiszący ścienny zegar. A później pobyt u wujostwa, którzy należeli do pierwszych osadników nie z własnej woli...

W miasteczku Freiburg, w którym wciąż było więcej Niemców aniżeli Polaków, w którym napisy, szyldy zapisane były w obcym języku, poznawaliśmy nową rzeczywistość.

Autorka bardzo poważnie potraktowała moje wspomnienia i zachęciła, aby to zapisać. (Ja już to kilka lat temu uczyniłam).

Było jeszcze wiele pytań - pisarka odpowiadała na wszystkie.

Numerem 2 naszej dyskusji była książka o księdzu Twardowskim – poecie. Pani Grzebałowska mówiła o trudnościach z jakimi się spotkała przygotowując materiały. Największym problemem była oficjalna spadkobierczyni księdza, która nic nie udostępniła i z przekonaniem oświadczyła: „Pani tej książki nie napisze”. Na szczęście nie miała racji. Powstała wspaniała książka dokument, poparta bogatą bibliografią. Ja mam z księdzem Twardowskim indywidualny dylemat. Nie chodzi mi o twórczość – poezja, zwłaszcza religijna jest mi obca.

Ksiądz (zapewne nieświadomie), obraził mnie jako kobietę. Umierający, powiedział, że „jest czysty, bo nigdy nie dotknął kobiety”. Czy my jesteśmy nieczyste? Po drugie, na pytanie jakiejś reporterki, co sądzi o feministkach, odpowiedział: „wstrętne baby”. Nie chcę rozwijać tematu, ale człowiek kościoła, nie powinien tak mówić o bliźnich, nawet jeśli się z czymś nie zgadza. Wszak jeden z kanonów religii brzmi: „miłuj bliźniego, jak siebie samego”.

Kolejna dyskusja dotyczyła książki o Komedzie Trzcińskim, nie czytałam i siedziałam cicho. Książkę o sławnym jazzmanie mieliśmy w klubie, autorką była Emilia Batura, więc temat był opanowany.

No i książka o Beksińskich, której nie miałam odwagi czytać. Dyskutantów i zadających pytania było wielu, ale nie tak wielu jak tych, którzy ustawili się w kolejce po wpisy.

O autorce. Jak prawie wszyscy pisarze nie lubi mówić o sobie. Jednak M.G. odpowiada - dość powściągliwie. Opowiada pięknie, swobodnie, na luzie.

Mówi, jak trudno napisać książkę – dokument. Żeby nie urazić, ale i nie kłamać. Jej poczucie humoru jest odwrotnie proporcjonalne do tematyki jej książek. Nie wytrzymałam, zapytałam: „Jak z tak wspaniałym poczuciem humoru, można pisać tak mroczne książki”. Odpowiedziała, że często czytelnicy na spotkaniach zadają identyczne pytanie. Fakt, że książki lekkie, łatwe i przyjemne szybko się czyta i szybko zapomina. Te „mroczne” zapadają głęboko w serce.

Pani Magdaleno, nie zawiodła nas Pani, dziękujemy i czekamy na nowe lektury.

Maria Zarańska – DKK Sandomierz


iklogonprclogodkk

Dofinansowano ze środków Instytutu Książki.