- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Spotkania DKK w WBP
- Kategoria: 2024
Dnia 24 października 2024 r. odbyło się spotkanie Dyskusyjnego Klubu książki. Omawiałyśmy:
- Sabiny Jakubowskiej „ Akuszerki”
- Maggie O’ Farrell „ Ona pierwsza”
- Jakuba Małeckiego „ Saturnin”
Oprócz omawiania książek rozmawiałyśmy o Międzynarodowym Dniu Osób Starszych, który jest świętem osób w podeszłym wieku. W tym dniu szczególną uwagę zwraca się na problemy seniorów w różnych dziedzinach życia. Seniorki należące do Dyskusyjnego Klubu Książki są skarbnicą wiedzy i doświadczenia, które wpływają na kształtowanie i funkcjonowanie społeczeństwa. To osoby starsze nieraz poświęciły swoją młodość oraz siły na wychowywanie dzisiejszego pokolenia. Również seniorzy są ostoją kultury i dawnych tradycji, które świadczą o niematerialnym dorobku danego społeczeństwa. Osoby starsze potrzebują szczególnej opieki ze strony młodszego pokolenia i godnego traktowania. W spotkaniu udział wzięło 8 osób.
Magiie O’Farrell „Ona pierwsza”.
Lubię książki, gdzie wchodzę w świat opisywanych postaci. Próbuję traktować problemy bohaterów jako niezwykle mi bliskie. Współczuć postaciom, przeżywać razem z nimi zdarzenia, kolejne ich życiowe perypetie. Takie moje wymagania spełniła książka Maggie O,Ffarrell. Pisarka czuje się w obowiązku przedstawić prezentowaną osobę, opisać ją szczegółowo ”dziewczyna jest drobna, ma starannie uczesane, ciemne włosy. Jest ubrana w długą, luźną, marszczoną suknię.”
Przejdźmy do rzeczy.
A więc - dwie matki. Obydwie w dziwny, chory sposób nastawione do macierzyństwa. Aleksandra Lexie decyduje się sama wychować dziecko. Do partnerów nie ma szczęścia. Ukochany, mocno starszy od niej mężczyzna (porzucił żonę i dziecko z poprzedniego związku) umiera przedwcześnie. Feliks z którym będzie mieć dziecko to zupełny przypadek. Nie kocha go. Ma on wiele wad, romansuje. Aleksandra Lexie imponuje mu; jest pracowita, zdolna, zorganizowana. Niestety jedyną jej miłością był Innes. Ciągle myśli o nim i tylko o nim, nie chce słyszeć o małżeństwie z Feliksem. Aleksandra tkwi przy swoich poglądach na życie. Samotność tej kobiety doprowadza do tragedii. Zamyślona, smutna, świetna pływaczka utonęła kąpiąc się w morzu. Jej dziecko, trzyletni chłopczyk woła „mama, mama”. Ten chłopiec nigdy nie wyleczył się z sieroctwa. Nawet kiedy już ma kochającą go żonę i dziecko jest depresyjny, zagubiony, niespokojny. Żona martwi się o niego. Jego słowa i zachowania są dziwne. Żona drąży, poszukuje, szuka w Internecie, w archiwach prasowych. Poznaje wreszcie los swojego kochanego męża. Dociera do źródła. Trzyletni chłopiec, sierota to jej mąż. Wychowała go wzorowo macocha. Małżeństwo nigdy nie opowiedziało dziecku o mamie, która utonęła. Niestety ten młody, później dorosły człowiek nosił w sobie traumę sieroctwa. Kiedy założył rodzinę, kiedy kochana żona zaszła w ciążę odezwały się demony. Żona i otoczenie nie mogli zrozumieć jego chorych zachowań.
Listy sprzed lat odczytane przez żonę, artykuły prasowe spowodowały, że jej kochany mąż Teo skulony w swojej chorobie, depresji wypowiedział pierwsze słowa od tygodnia. Wychylił głowę spod narzuty, położył swoją dłoń na dłoni żony Eliny. Słuchaj; „mój syn jest na świecie od stu piętnastu dni. On i ja mieszkamy razem w jednym pokoju. Ma trzy zęby i dwa imiona Theodore i Theo. Ja mówię do niego Theo”.
To był cytat z pism jego mamy, słowa jego mamy o nim. Była dziennikarką, lubiła też pisać o swoim najdroższym synku. Czytaj, czytaj dalej mówi ożywiony Theo do żony.
I to już koniec książki. Optymistyczny. Autorka, Brytyjka Maggie O’Farrell urodzona w roku 1972 napisała wzruszającą powieść. Recenzenci nazywają tę powieść thrillerem psychologicznym, z takim określeniem się zgadzam.
Zofia Rak
Omówiłyśmy też książkę „ Saturnin” Jakuba Małeckiego. Główny bohater- Saturnin, to 30- letni mężczyzna. Pochodzi z Kujaw, małej wsi. Pracuje jako handlowiec w Warszawie. Singiel, niespełniony sportowiec ,rodzice rozwiedzeni, ojciec niestabilny umysłowo. Opiekunami chłopca byli matka i Dziadek. W pewnym momencie Dziadek znika. Odnaleziony po latach milczenia, snuje swoja opowieść. Młodziutki, wiejski chłopak, zmobilizowany w 1939 roku. Ranny w pierwszych dniach wojny wraca do domu. Kiedy zdrowieje żegna ukochanych rodziców i siostrę i wraca na wojnę. W walce nad Bzurą okaleczony, w obronie własnej pierwszy raz zabija Niemca- żołnierza. A sam ginie? Czy mści się okrutnie zabijając! Za ukochaną siostrę, zamordowaną przez Niemców, za zniszczony dom? Czy jest to wytwór Jego imaginacji? Jedyny przyjaciel wojenny to Saturnin. Gdzie tu rzeczywistość? A gdzie fikcja literacka? Tego dowiemy się w posłowiu od autora, bo powieść jest oparta na faktach autentycznych. Powieść ta to studium przemiany chłopca uwikłanego w nieswoją i niezrozumiałą dla niego wojnę w żołnierza mordującego w obronie własnej a potem z niepisaną nienawiścią za wojenne krzywdy. „Jestem błyszczącym, jasnym wężem i sunę przez poszycie. Głęboko we mnie tkwi gorące miejsce, które pulsuje, łub-łub, łub-łub, w rytm lasu. Kiedyś miałem twarz i imię, kiedyś umiałem grać na trąbce.” Czy to mówi Saturnin- wyobcowany? Nieakceptowany przez otoczenie? I własnego ojca, czy Dziadka „niemowę”?. Czy to mówi Dziadek zabijający bez opamiętania, niemy mściciel? Syczący jadem i nienawiścią? A na starość poraniony , zamknięty w sobie? Czy może obydwaj? Nie ma w tej powieści osób szczęśliwych, pogodnych. Zmarli tez mają głos. Powieść trudna, dla mnie przygnębiająca.
Elżbieta Nowak
Kolejna książka „Akuszerki” Sabiny Jakubowskiej bardzo się podobała wszystkim klubowiczkom. Jest to saga historyczna przedstawiająca losy akuszerki Franciszki, która z prostej, wiejskiej dziewczyny stała się pewną swojej wartości i umiejętności kobietą. Wykonywała zawód akuszerki, pomagała rodzącym w każdych warunkach. Nie zwracała uwagi czy ktoś jest bogaty, biedny, czy rodzi w pańskim domu, czy w lepiance w lesie. Książka jest bardzo realistyczna w swojej wymowie. Opisy porodów są niekiedy trudne do zaakceptowania, zwłaszcza w naszych czasach, kiedy medycyna jest na tak wysokim poziomie. Nic tu nie jest ukryte- przyjmowanie porodów to ciężka praca, skomplikowane procesy, sama natura, którą teraz jeszcze gdzieniegdzie możemy zaobserwować na wsiach. Każda z nas chciałaby trafić na taką położną jak Franciszka, niezłomną, pełną empatii, która niesie pomoc każdej kobiecie bez względu na warunki, wręcz można powiedzieć, że poświęca się. „Akuszerki”, to pełna fascynujących ciekawostek medycznych opowieść historyczna z przełomu XIX i XX wieku. Czyta się ją z przyjemnością, mamy wrażenie jak byśmy przebywali w tej chłopskiej, biednej chacie, pośród mrozu, biedy; albo w pańskim domu, w którym służba opiekuje się rodzącymi kobietami. To książka o kobietach i kobiecości. Polecamy.
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Spotkania DKK w WBP
- Kategoria: 2024
Dnia 23.09.2024 roku odbyło się spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki w czasie którego wspominałyśmy XIII odsłonę akcji Narodowego Czytania. Bardzo nam się podobała atmosfera imprezy, wystrój, a przede wszystkim przebieg spotkania. Dopisała pogoda, czytelnicy, a przede wszystkim panie z Dyskusyjnego Klubu Książki. Emocje powoli opadają i będziemy niebawem szykować się do kolejnego Narodowego Czytania.
Na spotkaniu omówiliśmy książki:
- Joanna Opiat- Bojarska „Winny”
- Artur Cieślar „Kobieta metamuzyczna”
- Elif Shafak „10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie”
Oprócz tego wróciłyśmy do książki „Chłopki. Opowieść o naszych babkach.” Joanny Kuciel- Frydryszak, której nie zdążyłyśmy omówić na poprzednim spotkaniu. Książka wzbudziła wśród klubowiczek wiele emocji, wspomnień z dzieciństwa i wzruszeń.
Książka „Chłopki” to obszerny reportaż z życia wiejskich kobiet w Polsce w okresie międzywojennym. Autorka rozbudowuje jednak swój reportaż o przykłady z życia konkretnych kobiet w konkretnych miejscowościach, co czyni książkę nieco sfabularyzowaną. Terenem, który obrała autorka to głównie Galicja, ale sięga również do miejscowości położonych w innych częściach Polski, np. Warszawa. Życie kobiet wiejskich opisuje drobiazgowo, wiarygodnie poruszając tematy: ciężkiej, często ponad siły i w pocie czoła pracy tych kobiet, powtarzającej się codziennie, często bez możliwości odpoczynku. Przedstawia ich marzenia z młodości, które związane były głównie z przyszłym życiem, małżeństwem, pracą. Marzyły aby przyszły mąż był w miarę bogaty, czyli na tamte czasy miał dużo ziemi. Sama tez powinna posiadać „odpowiedni” posag, bo tylko dzięki niemu stanowiła odpowiednią, dobrą partię. Przed zamążpójściem, nie było słowa o miłości, uczuciach- łączyły się morgi ziemi, kobieta była po prostu „sprzedawana”. Młoda mężatka od razu włączana była w wir ciężkiej pracy, zaczynała rodzić dzieci, często była ich spora gromadka( ośmioro-dziewięcioro). Oprócz opieki nad nimi musiała zatroszczyć się o ich utrzymanie i ich los. Dzieci od najmłodszych lat zatrudniano w polu, obejściu, posyłano na służbę. Kobieta-matka wstawała najwcześniej i kładła się najpóźniej. Wykorzystywana od najmłodszych lat, najpierw przez rodziców, potem przez męża oraz różnych pracodawców. Życie wiejskich kobiet opisywane w „Chłopkach”, to nie tylko bieda, upokorzenia, ale też poniewierka. Autorka pokazuje ich wyjazdy „na saksy” do Francji, gdzie były traktowane jak „półniewolnice” i wykorzystywane (również seksualnie). W domu zostawiały dzieci, często gdy wracały ich miejsce zajęte już było przez inna kobietę.
Bardzo ciekawie przedstawia autorka stosunki miedzy Polakami a Żydami. Prasa katolicka i narodowa intensywnie nawołuje do bojkotu Żydów, szczególnie handlu z nimi. Antysemityzm prowadził często do czynnych napaści na Żydów, pogromów w Myślenicach, Przytyku. Okrutne to były czasy, ale autorka pokazuje też inne przykłady, np. rodzinę Ulmów ( ale to już inne czasy).
Pod koniec lat trzydziestych życie na wsi zaczyna się zmieniać. Kobiety czytają gazety, piszą pamiętniki, powstają organizacje zajmujące się życiem wiejskich kobiet. W 1936 roku w Gackiej Górce powstaje uniwersytet Ludowy założony przez działacza „Wici” Ignacego Solarza i jego żonę Zofię. Uczyła się w nim m.in. Wiktoria Niemczakówna z Markowej, po mężu Ulma.. Ogłoszono konkurs na pamiętniki chłopów i to głównie kobiety wzięły w nim udział. Wieś wreszcie budzi się ze snu i zapomnienia. Kobiety wiejskie staja się coraz aktywniejsze, i to one robią wszystko, aby kształcić swoje dzieci. A 1 września 1939 roku wybucha niestety II wojna swiatowa.
Książkę „Chłopki” Joanny Kuciel-Frydryszak zaliczyłam do jednej z najciekawszych pozycji, które przeczytałam. Ukazują one ogromną siłę naszych przodkiń. Uruchamiają naszą empatię do nich, współczucie, ale i dumę, że potrafiły znieść taki ogromny trud, tyle upokorzeń, aby zapewnić swoim dzieciom i wnukom lepsze życie. Nasze babki i prababki były męczennicami… . I nic dziwnego, że na żółtej okładce książki, głowa kobiety jest w żółtej aureolii. Książką jestem zauroczona. Na zakończenie dodam, ze urodziłam się w pobliżu miejsc o których pisze Joanna Kuciel- Frydryszak, np. Lisia Góra.
Maria Jarońska
Drugą książką, która nam się spodobała była pozycja tureckiej pisarki Elif Shafak pt. „10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie”. Dlaczego taki tytuł? Książka napisana jest, a właściwie jej pierwsza część, w formie literackiej retrospekcji trwającej dokładnie 10 minut i 38 sekund w mózgu dziewczyny o imieniu Leila, od momentu, kiedy jej serce przestało bić.
Jest to również opowieść o grupie jej przyjaciół połączonych ze sobą przez przypadki ludzi igrających z losem, a było ich pięcioro: Sabotaż Sinan, Nostalgia Nalan, Jameelah, Zynab i Hollywood Humerya.
Pewnego dnia, kiedy zaczynało świtać Leila Tequila leżała w metalowym pojemniku na śmieci, który znajdował się na przedmieściach Stambułu, właśnie w tym kierunku zdążało czterech nastolatków, tak zwanych poszukiwaczy skarbów. To oni znaleźli dziewczynę leżącą pośród śmieci i powiadomili policję.
Wieczorem, kiedy program telewizyjny dobiegał końca, podano następującą informację: Zamordowana prostytutka, znaleziona w miejskim pojemniku na śmieci – czwarta w tym miesiącu.
W pierwszej minucie po jej śmieci komórki mózgu pozbawione tlenu przestały pracować, mózg wszedł w stan wzmożonej świadomości, wspomnienia Leili wezbrały. Pierwsze, powracające wspomnienie, dotyczyło soli – ujrzała siebie jako noworodka ze smakiem soli na języku, urodzonego przez młodą kobietę o imieniu Binnaz, czyli tysiąc pochlebstw. Ojciec, Haroun, nadał jej imię Leila, a także dał jej imiona po swojej matce: Alife, co znaczyło cnotliwa, niepokalana oraz Kamile – doskonałość; po czym wymówił następujące słowa: będziesz skromna, porządna, czysta jak woda. Następnie poinformował Binnaz, że matką dziecka będzie jego pierwsza żona – nieco starsza kobieta o imieniu Suzan. Mimo sprzeciwu Binnaz, Haroun nie zmienił decyzji, powołując się na Allaha, uzasadnił: to dziecko należy do Boga.
W drugiej minucie jej wspomnień, po tym jak serce Leili przestało pracować, dziewczyna poczuła smak cytryny i cukru, siebie ujrzała jako sześciolatkę z burzą kasztanowych włosów, mieszkającą wraz z ojcem, matką i ciocią w pięknym domu w miejscowości Uan. Była szczęśliwa, ale jej uczucia tkwiły w chaosie bezpośrednio po wspomnieniach dzieciństwa.
Trzecia minuta to smak kaszy z kardamonem, smak, który kojarzył się z ulicą domów publicznych w Stambule. Czwartą minutę przywołuje z jej pamięci zapach i smak arbuza – to sierpień 1953, kiedy w upalne wakacje wyjeżdżają z rodziną na wczasy nad morze, dołącza do nich wówczas wuj ze swoją rodziną. Leila od tej pory nosiła w sobie sekret, bo obiecała wujowi, że nie powie nikomu o tym, że ją molestował, ale za to znienawidziła siebie.
Piąta minuta wspomnień przywołuje smak i zapach kminku, goździków, pomidorów, cebuli i koziny. Leila miała 7 lat, kiedy urodził się jej brat Tarkan, był jednak dzieckiem słabowitym.
W ten właśnie sposób można przedstawiać kolejne minuty wspomnianego w tytule czasu, ale w mojej ocenie siódma minuta wspomnień Leili była dla bohaterki niezwykle traumatycznym doświadczeniem. Wprawdzie były to już konsekwencje tego, co zaczęło się wcześniej – mianowicie intymne kontakty z wujem doprowadziły do węży. Te wspomnienia kojarzyły się jej ze smakiem ziemi. A kiedy było po wszystkim, bo poroniła, a Tarkan zmarł, opuściła rodzinny dom, wspierana przez jednego z pięciu przyjaciół o imieniu Sabotaż, udała się do Stambułu. Niełatwo było rozpocząć życie samotne, tęskniła za rodziną i kiedy próbowała telefonicznie z nimi się porozumieć, wyczuła niechęć, a ojciec powiedział: okryłaś nas wstydem, a mój szejk mówi, że Allah cię przeklnie, nie dzwoń do nas więcej.
I tak dziewczyna z dobrego, religijnego domu trafiła do domu na ulicy domów publicznych, który prowadziła Gorzka Mamca.
W dziewiątej minucie wspomnieć, kiedy pamięć Leili zwalniała, wspomniała D/Alego i poczuła smak czekoladowych cukierków z nadzieniem Karmelowym, wiśniowym i orzechowym. Był to rok 1968 w domu Gorzkiej Mamci pojawił się młody przystojny mężczyzna, ucieknąwszy policji, która chciała przerwać demonstracje przeciwko Flocie amerykańskiej stacjonującej na wodach Bosforu. Był to właśnie D/Ali – dziewiętnastoletni Turek, który przyjechał z Niemiec, by studiować w Stambule i tak się poznali w domu pracownic seksualnych, ale Leilę traktował od początku jak równą sobie. Chciał się dowiedzieć, jakie lubiła smaki i zapachy, przynosił jej drobne upominki.
Kiedy Leila się zorientowała, kim był D/Ali, zadała mu pytanie o to, jaki los czeka prostytutki po rewolucji, odpowiedział: zamkniemy domy publiczne, zostaną zamienione na fabryki.
I wreszcie ostatnie sekundy – Leila wspomina tort weselny. Młodzi pobrali się i zamieszkali na ulicy Włochatego Kafki. D/Ali studiował, ale nie traktował poważnie nauki, rewolucja była dla niego ważniejsza.
1 maja 1977 roku oboje wzięli udział w pochodzie. Było dużo uczestników: studenci, robotnicy, chłopi, nauczyciele. Wszyscy nawzajem się obrażali. Leila nie wiedziała o pochodzie wśród rewolucjonistów, widziała tylko, że jej D/Ali kroczył drogą wyznaczoną przez Trockiego. Wtedy na ulicy pojawił się wóz opancerzony, który zablokował drogę, zaczęła się strzelanina, a D/Ali zginął.
Po śmierci męża Leila wciąż mieszkała w tym samym domu, pracowała, by mogła opłacić czynsz i pielęgnowała wspomnienia związane z jej ukochanym aż do swojej śmierci. Pochówkiem Leili zajęli się jej przyjaciele, a samo ostatnie pożegnanie było według nich właściwe i godne. Wykradzione z cmentarza samotnych ciało zrzucili z mostu do wód Bosforu, a kiedy znalazła się w głębokiej wodzie, na spotkanie jej wypłynął niebieski bojownik, ten sam, którego wypuszczono do strumienia w Van w dniu jej narodzin. Cieszyła się, że opuściła Cmentarz Samotnych, z radością dołączyła do tych, których tam spotkała: poetów, pisarzy i buntowników z czasów Imperium Osmańskiego i Cesarstwa Bizantyjskiego. Ci wszyscy trafili tam za zdradzieckie słowa lub kontrowersyjne przekonania. Tymczasem umysł Leili całkiem się wyłączył, ciało zaczęło się rozkładać, a dusza połączyła się z bojownikiem.
Pozycję autorstwa tureckiej pisarki cechuje piękny, potoczysty język, a oniryczno-retrospektywna formuła, mimo nieco naiwnej nierealności, kojarzącej się raczej z Baśniami 1001 nocy, jest oryginalna i sprawia, że lekturę czyta się z przyjemnością. Książka podejmuje uniwersalne tematy, a Elif Shafak dowiodła na kartach „10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie”, że przyjaźń może być trwalsza i silniejsza niż śmierć. Za sprawą lektury można również uświadomić sobie, jak cienka jest granica między demokracją a państwem wyznaniowym i z jakimi zagrożeniami wiąże się życie w teokratycznej rzeczywistości. Niewątpliwą zaletą powieści jest ponadto barwne i szczegółowe przedstawienie orientalnej z naszej perspektywy codzienności Stambułu.
Teresa Majta
Książka Artura Cieślara „Kobieta metamuzyczna”,napisana w formie wywiadu, jest przekrojem przez życie i zbiorem 12 rozmów kobiet ze świata muzyki, kultury, dziennikarstwa muzycznego i nauczania śpiewu. Co ich łączy? Na pewno miłość do muzyki, śpiewu, dźwięków przez nie tworzonych na własnych instrumentach. Są osobami bardzo wrażliwymi, a niektóre z nich nawet nadwrażliwymi. Niektóre z nich to tzw. „zwierzęta sceniczne”, które wchodzą na scenę z pełnym rozmachem nic nie ukrywając po drodze. Uczucia bohaterek książki są zawarte są zawarte w tekstach piosenek, które wykonują i które zawierają lęk przed światem, przemijaniem, ale i przed człowiekiem, który potrafi zrobić tyle zła. Muzyka wyzwala w nich pragnienia, nastroje, marzenia. Jest podstawowym celem ich życia. Daje siłę i nadzieję, gdy ludzie zawodzą, leczy duszę, serce i umysł, uspokaja ciało, jest dla nich terapią. Rozmówczyniami autora są: Grażyna Auguścik, Ania Dąbrowska, Urszula Dudziak, Katarzyna Groniec, Krystyna Janda, Grażyna Łobaszewska, Katarzyna Nosowska, Sława Przybylska, Jadwiga Rappe, Maria Szabłowska, Magda Umer i Elżbieta Zapendowska. Dla niektórych z nich śpiewanie to jak modlitwa, podziwianie stworzenia świata, zachwyt nad jego pięknem. Niektóre artystki poruszają temat Stwórcy i wracają do Niego, a ich wiara wcześniej była słaba, albo w ogóle nie wierzyły. Bardzo podziwiam bohaterki tych rozmów, są wyjątkowe, a książka mi się podobała.
Wiesława Czerw
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Spotkania DKK w WBP
- Kategoria: 2024
23 maja 2024 roku na spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki rozmawialiśmy:
„Zwierzenia Maigreta” Georges Simenon
Trudno pisać recenzję kryminału, unikając zdradzenia kto winien. Komisarz Maigret to od lat bardzo znana postać. Książki „Zwierzenia Maigreta” jednak nie znałam. Powieść prócz zagadki przekazuje też wiadomości jak działa śledztwo, kto ma decydujący wpływ na jego kierunek. Komisarz zajmujący się sprawą przestępstwa może być bezradny wobec administracyjnych decyzji, nie zawsze zgodnych z jego wątpliwościami. Akcja toczy się wiele lat temu, wzruszają takie zdania „ aparat telefoniczny stał na półce pod lustrem”. Dodają wdzięku opowiadaniu. Polecam miłośnikom gatunku, ale również mniej zainteresowani znajdą w książce coś ciekawego tym bardziej, że nie ma tam wulgaryzmów. Polecam.
Danuta Pak
Omawialiśmy także książkę Beatrice Saubin „Próba nadziei”. Jest to autobiograficzna powieść wydana w 2012 roku ( zawiera 343 strony). Beatrice Saubin, to Francuzka, która opisuje dziesięć lat swojego trudnego życia, spędzonego w malezyjskim więzieniu. Dlaczego została uwięziona? Otóż jako 20-letnia dziewczyna, będąc w Malezji poznała przystojnego i bogatego mężczyznę-Chińczyka, w którym się zakochała. Mężczyzna ten kupował jej drogie prezenty i obiecywał ślub w Europie, w Amsterdamie. Kiedy dowiedział się, że Beatrice wkrótce wylatuje do Zurychu, kupił jej walizkę. Podczas odprawy na lotnisku celnicy rozpruli walizkę z podwójnym dnem, w której znaleźli narkotyki-heroinę. Beatrice została aresztowana, na rozprawę czekała półtora roku. Rozprawa trwała 6 dni i w konsekwencji Beatrice została skazana na karę śmierci. W wyniku apelacji i wielu zabiegów elit francuskich karę śmierci zamieniono na dożywocie. Na skutek nieustających starań ze strony ważnych osobistości francuskich i dobrego sprawowania skazanej, Beatrice po dziesięciu latach opuściła więzienie i wróciła do Francji. Czytając te autobiografię zastanawiałam się, dlaczego ten mężczyzna wysłał ją na śmierć i dlaczego ona bezgranicznie mu zaufała? Doszłam do wniosku, że mężczyzna wykorzystał Beatrice z premedytacją, gdyż dla niego najważniejszy był zysk z narkotyków. A dlaczego Beatrice mu zaufała? Wiele czynników na tym zaważyło, m.in. bardzo trudne dzieciństwo , tylko z babką. Cały czas szukała miłości. Gdy spotkała w drugiej osobie ( jak jej się wydawało) dobroć, czułość, zrozumienie, odwzajemniała je bez reszty. A poza tym- dziewczyna miała pecha, kiedy spotkała Chińczyka była w kryzysie psychicznym. Czy była naiwna? Myślę, ze tak. Każda kobieta, tym bardziej młoda dziewczyna lubi być adorowana, kochana, obdarowywana prezentami. Beatrice tego szukała. Ufając , omal nie przypłaciła tego życiem
Beatrice Saubin zmarła na niewydolność krążenia mając 48 lat. Książkę przeczytałam bardzo szybko, polecam ją jako interesującą opowieść o ludzkich losach.
Nina Łucak
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Spotkania DKK w WBP
- Kategoria: 2024
9 maja 2024 roku odbyło się spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki. Miało być zwykłym zebraniem, a okazało się uroczystym, fantastycznym, pełnym wzruszenia dla mnie jako moderatora spotkaniem, na którym Moje Panie złożyły mi serdeczne życzenia samych szczęśliwych chwil oraz satysfakcji i radości z wykonywanej pracy. Sukcesów w realizacji planowanych zamierzeń oraz jeszcze więcej ciekawych spotkań w Dyskusyjnym Klubie Książki ( i tak dobrych książek jakie czytaliśmy do tej pory). Dostałam piękne kwiaty, prezent, mnóstwo uśmiechów, uścisków i ucałowań. Oby Klub nasz trwał i miał się tak dobrze jak do tej pory i niech przynosi chlubę naszej Bibliotece. Po wymianie życzeń przystąpiłyśmy do omawiania książek:
- Agnieszka Klessa- Shin „Polka w Korei. Jak się żyje w kraju K-Popu, kimchi i Samsunga”,
- Andrzej Stasiuk „Kucając”
Książki Agnieszki Klessa- Shin „Polka w Korei. Jak się żyje w kraju K- popu, kimchi i Samsunga” niestety nie przeczytałam do końca. Nie dlatego, że była nudna, czy źle napisana, ale według mnie to przewodnik po Korei, a nie książka podróżnicza, czy reportaże. Pieknie wydana, podzielona na rozdziały w którym omawiany jest jakiś aspekt życia, historii czy kultury kraju. Autorka zamieściła również dużo prywatnych zdjęć, a także zdjęć miejsc, które warto odwiedzić. Książka to kompendium wiedzy o życiu w Korei, podane w miarę przystępny sposób. Autorka po 10 latach mieszkania w Korei zabiera nas w podróż po tym niezwykłym kraju, po jego kulturze, kuchni, edukacji, historii, życiu codziennym i pracy zwykłego Koreańczyka. Tak też zatytułowane są poszczególne rozdziały książki, np. „Witajcie w kraju spokojnego poranka”, „Korea na co dzień”, „Korea niezwykła”, „Korea na talerzu”, „Co w koreańskiej duszy gra”, czy „Przewodnik”. Autorka wplata w te opisy różnice i podobieństwa pomiędzy Koreą i Polską. Jak dla mnie jest to dobry przewodnik dla osób, które chcą wybrać się w podróż po Korei i szczególnie im polecałabym przeczytać tę książkę. Polecam ją także tym, których interesuje kultura, ekonomia, stosunki międzyludzkie, zabezpieczenia socjalne i prawa pracownicze w Korei.
Elżbieta Kułaga
Andrzej Stasiuk, to pisarz, poeta, eseista. Z Jego wielkiego dorobku pisarskiego wybrano 33 eseje, obrazy i zebrano w niewielkim tomiku „Kucając”. Nie są to opowiadania, to raczej rozważania na tematy związane z życiem codziennym na wsi, przyrodą, zwierzętami, pięknem natury. Każde jednak stanowi osobny obraz i ukazuje rzeczywistość. Przedstawia konkretne wydarzenie. Często dla czytelnika może wydawać się błahe, mało znaczące, niezauważalne, np. stadko sikorek, które dokarmia autor. Z wielkim zainteresowaniem czytałam rozważania Stasiuka na tematy z pozoru prozaicznie, które po mistrzowsku przekształca on w rozważania o życiu, śmierci, trwaniu, potrzebie bliskości z naturą. Trzeba być bowiem nie lada mistrzem, by np. z obserwacji powrotu krów z pastwiska wysnuć mądrość: „naród żyje ze swoimi zwierzętami, razem z nimi chciałby być zbawiony”. Andrzej Stasiuk ze swego życia na wsi, z codzienności czerpie tematy, niby prozaiczne, zwyczajne- jak to w życiu. Bo czymże jest dla człowieka fakt, że w domu jest pies, kot? To takie normalne. Albo, że na drzewie obok domu usiadł dzięcioł lub stadko sikorek. Dla Stasiuka to już temat do rozważań. Bo ten pies, to stara suka dożywająca swych dni na swoim posłaniu, w domu gdzie przeżyła wiele lat i stała się członkiem rodziny. I dylemat- czy pozwolić jej cierpieć w oczekiwaniu na śmierć, czy jednak skrócić jej cierpienia. Wielka rozterka i porównanie ze śmiercią człowieka. Uznano, że „zasłużyła” sobie na godną śmierć wśród bliskich. Ten esej poruszył mnie najbardziej, choć jest jeszcze jeden, podobny, traktujący o śmierci starego kota, Teofila. I tutaj moje zdziwienie, Teofila uśpiono, by skrócić jego cierpienia. Refleksje autora nad miejscem człowieka w przyrodzie- bo niby człowiek powinien być najważniejszy- ale nie jest to prawdą- człowiek jest bezbronny wobec sił natury, gdzie wszystko toczy się starym porządkiem. Każde zwierzę jest ważne, każdy ptak zasłużył na uwagę. Motyle też. Pory roku są dla Stasiuka problemem do rozważań na temat przyrody i życia. Jego stosunek do przyrody, natury jest wzruszający a sposób przedstawienia go zachęca do czytania i przeżywania. W jego esejach idea to przyroda, stosunek ludzi do niej, ludzie, zwierzęta. Jedno jest pewne -Andrzej Stasiuk jest wielkim przyjacielem natury, zwierząt i stara się udowodnić, że to one są naszymi przodkami, że to one są najważniejsze. A także natura, przyroda, której człowiek powinien się podporządkować. Bardzo polecam eseje Stasiuka. Krótkie, ale na długo pozostające w pamięci. Dzięki Stasiukowi można inaczej spojrzeć na zjawiska otaczające nas, na przyrodę, zwierzęta. Bardziej je szanować, czerpać przykład, naukę. Czytanie ich sprawiło mi wielką przyjemność, było dla mnie prawdziwą ucztą dla ducha. Zauroczyły mnie treścią, a także prostotą wyciągania wniosków. A dlaczego taki tytuł? Bo z tej pozycji widzi się lepiej, bardziej szczegółowo, a przy tym można wyczuć zapach, ważny w poznawaniu zjawisk przyrody, a także tej zwykłej codzienności.
Maria Jarońska
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Spotkania DKK w WBP
- Kategoria: 2024
Dnia 22 kwietnia 2024 roku na spotkaniu DKK wspominaliśmy prezentację Marioli Banaśkiewicz. Wszystkie Panie z Klubu , które były na spotkaniu ( 12), były zachwycone występem, oprawą, wystawą i pamiątkami , które zgromadziła Mariola. Po wspomnieniach zaczęłyśmy omawiać książki, które przygotowałyśmy na spotkanie:
- Richard Powers „Listowieść”
- Almudena Grandes „Pocałunki składane na chlebie”
„Listowieść” Richarda Powersa to dla mnie niesamowite odkrycie, to powieść, jakiej nigdy nie było mi dane czytać. Na ponad 600 stronach autor splątał losy ludzi z drzewami, nadając tytuły kolejnych rozdziałów następująco: „Korzenie”, „Pień”, „Korona”, „Nasiona”. „Listowieść” to zdobywczyni prestiżowej Nagrody Pulitzera za rok 2019. Jest niezwykła, piękna, mądra i wiele innych przymiotników można dalej ciągnąć, w genialnym tłumaczeniu Michała Kłobukowskiego. Jego olbrzymia praca sprawiła, że powieść jest bardzo poetycka i bardzo dobra w odbiorze. Autor zawarł dziewięć zwykłych, prostych, ludzkich historii, takich, których na początku opowiadania wydaje nam się nie łączy żaden element. A jednak, drzewa- to motyw, który znajduje się w centrum każdej opowieści. Historie bohaterów, jak historie drzew zaczynają się od korzeni, ich rodziny, dzieciństwa, od tego co ich ukształtowało. Ten wzajemny związek będzie trwał przez całą książkę, od korzeni ludzkich losów, przez pień i koronę, aż do nasion. Bohaterowie wywodzą się z różnych kultur i początkowo wydaje się, ze niewiele ich łączy. A jednak łączy ich niezwykła wrażliwość na przyrodę, odstają od innych, bo widzą więcej i czują mocniej. Każdy z nich ma jakaś pasję, która nadaje ich życiu głębszy sens. Książka zaczyna się od jednego kasztanowca i od chłopca, który rośnie w jego cieniu. Zdjęcia rozsiane w różnych fazach rozwoju drzewa ( czyli sztuka), naznaczyły całe Jego życie. Córki chińskiego imigranta spędzają swoje dzieciństwo na morwie ( jadają tam śniadania). Następna to historia rodziny Adama, gdzie ojciec sadzi drzewa upamiętniając narodziny każdego dziecka.
Są drzewa ( wiąz, miodopłynna lipa, dąb, itd.), które zmieniają życie Douglasa, Patricii, Neelaya, i drzewa , które odmierzają każdy kolejny rok małżeństwa Raya i Dorothy, czy życie Olivii. Drzewa towarzyszyły im od dzieciństwa, dzięki temu zrodziła się w nich wrażliwość na naturę i troskę o nią. Potrafili bez trudu rozpoznać i nazwać wiele gatunków i podgatunków roślin, zachwycić się niepowtarzalną budową liści, różnorodnością zgrubień kory i ich podobieństwami do dziwacznych fizjonomii. Wszystko to stworzyła natura, niedościgle wyprzedzając ludzką wyobraźnię. Te opisy wprowadzają nas w niesamowitą relację z naturą w trakcie czytania. Uświadamiamy sobie, że drzewo to stwór wytrwały, niezłomnie trwa, coraz głębiej wrastając korzeniami w glebę, skąd czerpie życiodajne soki i zarazem mocno wyciągając w górę sękate gałęzie, potężnie je obrastając w kolejne słoje i znacząc w ten sposób kolejne lata. Podczas gdy ludzie rodzą się i umierają, domy powstają i rozpadają się, przetaczają się kolejne wojny, drzewo niewzruszone stoi, jako świadek historii, zachowując w swoich słojach tajemnice przeszłości.
Richard Powers napisał książkę prostym, przyjemnym do czytania językiem. Czytając, cały czas zadziwiała mnie ta prostota opisywania natury w taki niesamowity sposób. W swej opowieści autor poświecił wiele uwagi naturze, ekologii, aktywistom ekologicznym, protestom i strajkom. Powers pokazuje różne formy walki o ochronę drzew, walki, która często jest dramatyczna i wymagająca poświęceń. Rozgrywa się na różnych polach: w nauce, w sztuce, w konarach gigantycznych drzew i przydomowych ogrodach, a przede wszystkim w ludzkich sercach. To nieokiełznany konsumcjonizm stworzył podstawy do tej walki. Opowieść o Patricii Westerford zawładnęła dogłębnie moim sercem, bowiem poświęciła swoje życie dla ratowania naszej Planety. Autor wprost genialnie ukazał analogie między drzewami a ludzkim życiem. Natura nie jest czymś odrębnym, ale stanowi „część nas”.
Uważam, że „Listowieść” jest historią, w której dużo dzieje się między wierszami. Nie jest to książka na dwa wieczory, zdecydowanie trzeba poświęcić jej więcej czasu. Jest wielowątkowa, czytałam ją z dużą uważnością, analizując tekst w każdym jej kawałku. To powieść o miłości, przyjaźni, odpowiedzialności, bardzo poruszająca. Na pewno zapadnie w mojej pamięci na długo. To była fascynująca lektura.
Renata Janecka
Kolejna omawiana przez nas książka to „Pocałunki składane na chlebie” Almudeny Grandes. Jest to opublikowana w 2015 roku książka hiszpańskiej autorki Almudeny Grandes. Dla polskiego czytelnika tytuł ten brzmi znajomo, cytat o całowaniu chleba znany jest z literatury ( C. K. Norwid- wiersz pt. „Moja Piosnka”; „Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba Podnoszą z ziemi przez uszanowanie…”) oraz z przekazów rodzinnych. Obecne pokolenie ludzi starszych zapewne pamięta, że kiedy byliśmy dziećmi i spadł na podłogę kawałek chleba, kazano go podnieść i ucałować.
Książka składa się z trzech rozdziałów o tytułach:
- „Przedtem”
- „Potem”
- „Później”
Pierwszy z nich, pod tytułem „Przedtem”, jest zapowiedzią następnego rozdziału, w którym szczegółowo przedstawiono problematykę książki. Autorka rozpoczyna powieść od krótkiego opisu pewnej dzielnicy Madrytu, ukazując jej budowle i pejzaż. Właściwie nic szczególnego tam nie ma, bo według pisarki najważniejsi są mieszkający tam ludzie, którzy są różnorodni. Dzielnicę zamieszkują: Hiszpanie i cudzoziemcy, młodsi i starsi. Ci starsi- wciąż pamiętają i na nowo przezywają okrucieństwa wojny domowej frankistowskiego faszyzmu z dążącą do władzy lewicą. Młodsi natomiast nie wiedzą jak żyć, ponieważ owe czasy były owiane tajemnicą aż do lat siedemdziesiątych XX wieku, czyli do czasów upadku reżimu. Hiszpanie zaczęli wówczas nowe życie, zapomniawszy o tym, co w przeszłości było złe, ale także- jak podkreśla Grandes- o tym co dobre. Podążając za modą, utracili więź z tradycją i zapomnieli o wspomnianym na początku całowaniu chleba. Taki jest krótki rys historyczny Hiszpanii, jaki przedstawiła autorka w pierwszym rozdziale swej powieści. Na początku drugiego rozdziału Almudena Grandes prezentuje trzypokoleniową rodzinę nazwiskiem Martinez-Salcedo, która wraca z wakacji do swojego miejsca zamieszkania w opisanej wcześniej madryckiej dzielnicy. Wszyscy są zadowoleni i szczęśliwi, nawet nie podejrzewają, że cokolwiek mogłoby się zmienić. A tymczasem okazało się, że: Amelia, która prowadzi zakład fryzjerski, zaczyna tracić klientki, ponieważ naprzeciwko powstał konkurencyjny salon o nazwie „Manicure Szanghaj”. Marisa, redaktorka telewizyjna, została zwolniona, gdyż obecny rząd uważa, że państwowi urzędnicy to obiboki, którzy tylko piją kawę. Sebastian, kiedy jego pracownica architektoniczna bankrutuje, ażeby spłacić długi, musi wszystko sprzedać: dom, samochód, wartościowe przedmioty; żyje z oszczędności, a kiedy podejmuje pracę, to poniżej kwalifikacji.
Oni, i wszyscy inni bohaterowie opisani w książce ukazani są w codziennych sytuacjach i miejscach, gdzie przeżywają chwile oburzenia i nienawiści, ale też solidarności i wzruszenia. Lekarka Diana Salgado była bardzo poruszona, gdy na proteście przeciwko likwidacji przychodni w której pracowała, zobaczyła tłum ludzi- nie tylko znajomych z poczekalni, ale i postronnych, których nigdy wcześniej nie widziała na oczy. Autorka na kartach swej powieści pokazuje ludzi, którzy pokonali strach i podjęli walkę w obronie zamykanej kliniki. Opisuje losy młodych i seniorów, samotnych, jak i całych wielopokoleniowych rodzin. Ci ludzie dostrzegli w sobie siłę i podjęli walkę nie tylko o siebie, ale i z własnymi uprzedzeniami: np .inżynier podejmuje pracę jako stróż, a wykształcona kobieta nawiązuje relację ze stróżem. Książka pokazuje, że niezależnie od panującego systemu człowiek nie może być pewien stabilizacji życia, pracy, dochodów, ale ważnym jest, by w każdej sytuacji znaleźć „złoty środek”, by pokonać trudności. Zwłaszcza wtedy, gdy runie nasz dotychczasowy świat.
Almudena Grandes opisując ludzi i wydarzenia z Madrytu, ukazuje nam historię swojego kraju z przełomu XX i XXI wieku, dlatego warto przeczytać tę książkę. To pozycja lekka i przyjemna, która przedstawia zwykłą codzienność mieszkańców Madrytu, a czytelnik może czuć się częścią kreowanej przez pisarkę rzeczywistości.
Teresa Majta
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Spotkania DKK w WBP
- Kategoria: 2024
Dnia 15 kwietnia 2024 roku we współpracy z Uniwersytetem III Wieku „Ponad Czasem” odbyło się spotkanie z uczestniczką Dyskusyjnego Klubu Książki- Mariolą Banaśkiewicz. Gościnnie przywitaliśmy słuchaczy Uniwersytetu, Panią Prezes Barbarę Wielińską, uczestników Dyskusyjnego Klubu Książki i wszystkich zgromadzonych. Mariola Banaśkiewicz od lat jest członkinią klubu DKK, urodziła się w Teheranie, w maju 1942 roku. Wraz z matką wcielono Ją do grupy tzw. „dzieci tułaczych”. Następnie całą grupę przeniesiono do Ahvazu, a potem do Karaczi w Pakistanie. Stamtąd drogą morską dotarły do Mombasy w Kenii aby ostatecznie osiągnąć cel- Kampalę w Ugandzie. Zamieszkały w obozie uchodźców- Masindi. Po pięciu latach tułaczki powróciły do Polski w lipcu 1947 roku. Po raz drugi Mariola Banaśkiewicz odbyła podróż do Afryki w 1977 roku. Mieszkała wraz z mężem i dziećmi w latach 1977-1979 w Benghazi w Libii. Obecnie pracuje nad wydaniem swoich wspomnień dotyczących pobytu w Afryce. Swoją prezentację „Moje spotkania z Afryką. Podróż do przeszłości” przedstawiła w sposób ciekawy i interesujący .Po spotkaniu było mnóstwo pytań i rozmów kuluarowych. Można było również obejrzeć wystawę z afrykańskimi pamiątkami Marioli. W spotkaniu udział wzięło 80 osób.
Na spotkaniu opieraliśmy się na książkach:
- Wacław Korabiewicz „Gdzie słoń a gdzie Polska”
- „Tułacze dzieci”
- Władysław Anders „Bez ostatniego rozdziału. Wspomnienia z lat 1939-1946”
Strona 1 z 2
- start
- Poprzedni artykuł
- 1
- 2
- Następny artykuł
- koniec